Trochę zmian, trochę nowych chęci i trochę starych przepisów. Mam nadzieję, że mój zapał tym razem nie będzie "słomiany" i uda mi się publikować więcej przepisów i nowych zdjęć, bo mam ogromną ochotę na pieczenie, focenie i jedzenie!
Jesień od kilku lat kojarzy mi się z super prostym ciastem marchewkowym. Jest wilgotne, puszyste i inne niż tradycyjne, choćby ucierane czy drożdżowe. Ma w sobie coś takiego czego nie potrafię nazwać ale bardzo to coś lubię. Największym wysiłkiem jest przy nim utarcie marchewki, można nieźle wyrzeźbić sobie biceps ;)
Składniki:
2 szklanki mąki
4 duże marchewki
3/4 szklanki oleju
4 jajka
1 i 1/4 szklanki cukru
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki cukru waniliowego
1 łyżeczka cynamonu
Wykonanie:
Marchewki myjemy, obieramy i ucieramy na tarce o małych oczkach. Mikserem ucieramy jajka z cukrem na gładką masę. Mąkę łączymy z proszkiem do pieczenia, sodą, cukrem waniliowym i cynamonem. Dodajemy porcjami suche składniki do masy z jajek i cukru. Powoli wlewamy olej i mieszamy, aż wszystko ładnie się scali. Na końcu dodajemy marchewkę. Formę smarujemy masłem lub wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy ciasto. Pieczemy około 40 minut w 200 stopniach (bez termoobiegu).
Pysznie smakuje posypane cukrem pudrem ;)
Jak zwykle super <3
OdpowiedzUsuń